Dopiero co zakończył się 29 Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Większość z nas bardzo chętnie włącza się do takich akcji. Ale czy możemy zamienić okazjonalną pomoc w działanie stałe? Czy warto? Czy coś na tym zyskamy?
Pomoc innym to temat, który nie cieszy się zbyt dużą popularnością we współczesnym świecie, w którym każdy jest egoistycznie skupiony na dążeniu wyłącznie do własnego celu. Tymczasem dzięki wzajemnej życzliwości, wspólnymi siłami możemy osiągnąć dużo więcej, niż w samotnym biegu po upragniony cel.
Każdy z nas czasem znajduje się w krytycznym momencie, kiedy potrzebuje pomocy. Nie powinniśmy się wtedy wstydzić prosić o tę pomoc, a przyznać się, że sobie z czymś nie radzimy, czasem nawet wypłakać przyjacielowi na ramieniu. Z drugiej strony, też jest ważne, abyśmy byli otwarci na innych ludzi... umieli dostrzec, kiedy ktoś jest w gorszym nastroju. Nie chodzi o to, żebyśmy zaczepiali każdego na ulicy i pytali czy wszystko w porządku, ale nie bądźmy obojętni wobec chociaż tych znajomych, którzy są wśród nas. Czasami drobny gest może wiele zmienić w życiu drugiego. Nie wstydźmy się nie tylko okazywania uczuć, ale i mówienia drugiej osobie, że jest potrzebna. Takie rzeczy wydają się oczywiste, a mimo wszystko dobrze je usłyszeć, zwłaszcza gdy ma się gorszy dzień i nic nie wychodzi.
W naszym pomaganiu nie jest ważna ilość, ale jakość. Lepiej skupić się na jednej osobie, ale całym sercem, niż na kilku z marnym skutkiem. Pomaganie może być prawdziwym źródłem satysfakcji. I warto tutaj zaznaczyć, że żeby z pomagania móc czerpać satysfakcję, najważniejsza jest bezinteresowność. Pomaganie skupione na tym, co mamy dzięki niemu zyskać, może sprawić, że myślenie o korzyści nie pozwoli nam się w pełni zaangażować w pomoc. Pomaganie sprawia, że czujemy się lepsi, bardziej wartościowi, potrzebni i daje przy tym dużo radości. Można więc też po części stwierdzić, że pomagamy z czysto egoistycznych potrzeb, aby czuć się potrzebnymi, dobrymi itp., co wcale nie znaczy, że pomaganie po to, żeby czuć się potrzebnym, jest złe.
Są różne formy pomagania – proste i bardziej skomplikowane, kosztujące nas trochę czasu lub pieniędzy, czy nie kosztujące w ogóle. Do takich najłatwiejszych (choć czy już kwalifikują się do pomagania, można by dyskutować) należy dobre słowo – wypowiedziane do bliskiej osoby, przyjaciela, czy nawet kogoś nieznajomego, kto tego potrzebuje. „Dobrze, że jesteś” czy: „zależy mi na tobie”, potrafi czasem bardzo podnieść na duchu. Trochę bardziej zaawansowaną formą pomocy jest dłuższa rozmowa, a może i bardziej niż rozmowa to wysłuchanie problemów drugiej osoby. Nie chodzi wcale o dawanie rad… Najwięcej dla kogoś zrobimy, jeśli po prostu będzie mógł się przed nami wygadać.
Dawniej, kiedy między ludźmi były bardzo bliskie relacje i to zarówno w rodzinie, jak i między sąsiadami, ludzie nie potrzebowali tak często jak dziś korzystać z pomocy specjalistów: psychologów, psychiatrów. Wystarczała rozmowa z drugim, równym nam człowiekiem. Tymczasem dziś ludzie często unikają głębszych rozmów, nie chcą zamęczać bliskich swoimi problemami, lub po prostu boją się wyśmiania, no i problemy kumulują się we wnętrzu człowieka, który próbuje je ukryć. Współczesna młodzież zdaje się dobrze zaobserwowała tak zwaną terapeutyczną funkcję alkoholu… Mianowicie po tej substancji zazwyczaj ludzie otwierają się i wyrażają swoje obecne lub nawet przeszłe bóle. Nawet lampka wina może ułatwić poruszanie trudnych rozmów, ale prawdziwy człowiek, który to z natury jest człowiekiem silnym, nie powinien dać się omamić temu poczuciu, że alkohol powie czy zrobi coś za niego. Przy większych ilościach alkoholu wyłącza się proces myślenia, także ryzykujemy, że wtedy powiemy rzeczy, których nigdy nie chciałybyśmy powiedzieć.
Formy pomocy mogą być różne. Każdy człowiek posiada inne zdolności, umiejętności, atuty i powinniśmy się nimi wzajemnie wymieniać. Przecież nie żyjemy sami na bezludnej wyspie, nie musimy umieć wszystkiego i czasami dobrze, jeśli poprosimy kogoś o pomoc, jeżeli lepiej się na tym czymś zna, zamiast udawać, że poradzimy sobie ze wszystkim, a potem spartaczyć sprawę.
A co, kiedy już nam się zwyczajnie nie chce pomagać? Zniechęcenie jest podstawowym czynnikiem, przeszkadzającym nam wyciągać rękę ku innym. Kiedy nie jesteśmy zadowoleni ze swojego życia, zniechęca nas ono, nie pozwala spojrzeć na jasną stronę przyszłości, nie mamy żadnego powodu do tego, by pomagać innym. No i chyba jednak powinniśmy wtedy to sobie odpuścić, bo pomoc ze zgorzknieniem jest jeszcze gorsza niż brak pomocy. Mimo wszystko, czasem pomaganie pozwala nas wyciągnąć z tego zgorzknienia, zobaczyć przed sobą jakiś cel życia – choćby był to uśmiech na twarzy bliskiej nam osoby. Pomaganie daje dużo słońca w życiu zarówno temu, kto otrzymuje pomoc, jak i temu, kto ją oferuje. Więc chyba warto pomagać, prawda?
Przygotowała : Ewa Kucharska -pedagog szkolny
Źródło: www.kobiety.pl